poniedziałek, 8 października 2012

Najmniejszy żołnierz świata


Chyba najmniejszy, a jeżeli nie to jest w czołówce tych mniejszych. Na pewno najmniejszy, jakiego kiedykolwiek spotkałam…

Najmniejszy znany mi żołnierz świata ma około 20 lat, krótkie czarne włosy, roześmiane czarne oczy i wyjątkowo białe zęby. A w ręce trzyma tajwańskiego hot doga na patyku, rzecz dzieje się bowiem na 夜市, czyli tajwańskim odpowiednikiem odpustu, dnia targowego, jarmarku i bóg wie czego jeszcze, zatłoczonego miejsca pełnego budek z jedzeniem/piciem/pierdołami/ubrankami dla psów/ubrankami dla ludzi/okazami kolekcjonerskimi komiksów/innymi niezidentyfikowanymi rzeczami .
Po 10 sekundach lekkiego scukania, kiedy to moja koleżanka przedstawia mnie swoim znajomym, najmniejszy z nich pokazuje na siebie kciukiem i z przejęciem duka : Sssssssoooo – soooool— soldzier. Gdybym nie rozmawiała wcześniej z TangXin o znajomych z którymi chce się spotkać na night-markecie, w życiu bym nie uwierzyła w tą deklarację.

Najmniejszy znany mi żołnierz mierzy bowiem jakieś 148 cm i stojąc przede mną nie sięga mi nawet do brody.

Najmniejszy znany mi żołnierz świata jest dziewczyną. Palce u rąk ma mniejsze niż mój mały palec i podobnie drobne jak łapki gekkona… Patrząc na jej delikatne dłonie i nadgarstki, poważnie wysilam wyobraźnie żeby zobaczyć, jak w mundurze moro i hełmie biegnie obowiązkowe 4 km codziennej przebieżki porannej. Jak biegnie z karabinem, który może być na dobra sprawę od niej większy i cięższy.
Poddaję się po chwili, tego nie umiem zobaczyć, tzn zobaczyć procesowo, jak wygląda taka czynność. Umiem ewentualnie wyobrazić sobie coś w rodzaju stop-klatki, ale płynnego ruchu, w dodatku ruchu automatycznego, wyćwiczonego wybieganymi kilometrami, ruchu absolutnie pewnego – no po prostu nie potrafię.
 Najmniejszy żołnierz do armii trafiła z przypadku i konieczności. Jej rodzice mają czworo dzieci, z których ona jest najstarsza. Ponieważ kończąc szkołę, nie miała jasno skrystalizowanych planów na najbliższą przyszłość, i nie wiedziała co chce studiować (w przeciwieństwie do TangXin, której naprawdę zależy na tym, żeby uczyć obcokrajowców chińskiego), a nie chciała narażać rodziców na dodatkowe koszta, zdecydowała się na armię. Potem armia może sfinansować jej studia, i to nawet studia za granicą, armia to pewna pensja i pewna praca – czyli znana z Polski magia pracy w budżetówce.
 W chwili obecnej, dla absolwentów szkół średnich, odbycie rocznej służby wojskowej nie jest już obowiązkiem (wcześniej każdy kto skończył szkołę a nie skończył bodajże 35 lat, był zobligowany do odbycia 2 letniej obowiązkowej służby, w tym nasz Panda, który dość smutno i niechętnie wspomina ten ciężki okres w swoim życiu). Kobiety są przyjmowane na takich samych zasadach jak mężczyźni. Chętni zdają test sprawności fizycznej, jakiś test na wiedzę ogólną, no i muszą spełnić kryterium wzrostowe. To znaczy nie zmieścić się pod belką podwieszoną na wysokości 150cm nad ziemią.
 Akurat moja najmniejsza żołnierz pod belką przeszła bez najmniejszego problemu. Ale komisja kwalifikacyjna była na tyle miła, że poprosiła, aby się nieco naciągnęła/wyprostowała/stanęła na palcach, i przeszła jeszcze raz, jak ze śmiechem opowiadała. I tak oto zaczęła przygodę jako żołnierz armii tajwańskiej, czyli intensywne szkolenie z pełzania, strzelania, biegania – a także (a jakże by nie!) z wkuwania na pamięć całych stert podręczników. Jakich, już nie ustaliłam, ale z reakcji wnioskuję, że nie tyle tajnych co nudnych.
Za jakiś miesiąc znów się zobaczymy, bo znów będzie miała wolne i przyjedzie odwiedzać znajomych do KHH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...