sobota, 29 września 2012

Co zrobić, kiedy miska z pierogami niespodziewanie ucieka sprzed nosa?

Tajwan leży w pasie aktywnym sejsmicznie, więc raz na czas trafia się większe trzęsienie ziemi. Mniejsze zdarzają się właściwie ciągle, więc miejscowi je ignorują. Właściwie jak dotąd raz zdarzyło mi się zarejestrować jedno odczuwalne, ale- jako osoba pochodząca ze stabilnego tektonicznie kraju – zupełnie nie wiedziałam, co się dzieje.
A było to tak. Siedzę wraz z Kasiko w makaroniarni, wcinam swój pseudorosołek z makaronem i zielonymi pierogami, i nagle czuję, że miska mi się przesuwa. Więc groźne łyp na Kasiorka, czemu kopie w stoliczek i zabiera mi tym samym makaron spod pałeczek???Przecież i tak niezbyt biegła jestem w sztuce dziamdziania patyczkami, i mi spada, a tu taki paskudny numer głodnemu wycinać?!? Skandal!!!
Ona na mnie spojrzenie podobnego kalibru, więc szybko orientacyjne łyp nr 2 pod stół, co by jej kończynę przyłapać na zdrożnej działalności – a tu zonk. Nogi Kasiorka zupełnie daleko od tej stołowej… Więc co się dzieje?? Dopiero po dłuższych dywagacjach i dedukcji przy herbacie i piwku doszłyśmy, że to właśnie trzęsienie ziemi było…
Ale nie zawsze jest tak lajtowo.Do najtragiczniejszego trzęsienia ziemi na Tajwanie doszło we wrześniu 1999r., kiedy to wstrząsy o sile 7.6 w skali Richtera spowodowały śmierć 2400 osób i zniszczyły lub uszkodziły 50 tysięcy budynków. Jak opowiadała nasza nauczycielka – mieli jechać na wycieczkę szkolną a tu w nocy -łubu dubu i tyle z wycieczki, że się szkoła zawaliła…
Co roku, w rocznicę tego zdarzenia organizowane są w szkołach specjalne ćwiczenia – jak zachować się w razie trzęsienia ziemi. Brali w nich udział miejscowi, zagranicznym nie zaproponowano, no cóż, białasów można spisać na straty :D Albo, białasy będą tak nadziabane że i tak sobie poradzą, albo miejscowi i tak uratują białasa w pierwszej kolejności przed kobietami i dziećmi…
Podobnie jak w Japonii, obywatele od niemal niemowlaka są uczeni, jak postępować w sytuacji kiedy w środku nocy łożko z przyległościami zacznie się telepać (albo w środku dnia, przybory biurowe z biurkiem i innymi nagle wykonają taniec irlandzki). Dzieciaki uczy się chodzenia na sznurku za przewodnikiem stada (zwyczaj pożyczony od młodocianych małpek, które podróżują bez ryzyka zgubienia trzymając poprzednika za ogon), włażenia pod stół/ łóżko i przede wszystkim szybkiego opuszczania miejsca zagrożonego za pomocą specjalnych lino-kołysek które mają obowiązek być w każdym wyższym budynku.
Z uwagi na ryzyko wybuchów, w nowszych budynkach nie ma już przyłączy gazowych, tylko wszelkie artykuły AGD działają na prąd, ewentualnie zdarzy się gaz w butli. Nie wiem czy to z uwagi na ryzyko walnięcia w głowę, czy dlatego że mieszkam w tzw „apartamentach na wynajem” , mało tu serwantek, półeczek, zwłaszcza wiszących, natomiast te stojące są zazwyczaj dosyć masywne i cholernie ciężkie  Wiem, bo robiłam lekką zmianę aranżacji i musiałam to dranstwo przepychać :D .
No cóż, pomimo optymistycznych doniesień (2 silne trzęsienia ziemi od początku tego roku w Kaohsiung, w lutym i w czerwcu), pozostaje mi żywic nadzieję, że ta „atrakcja” mnie ominie. Jakkolwiek uwielbiam adrenalinę, to może być trochę za bardzo wstrząsające przeżycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...