poniedziałek, 10 czerwca 2013

Pierożki ryżowo-liściaste i smoki czterograniaste – Festiwal Smoczych Łodzi

Początek czerwca na Tajwanie  (a raczej 5 dzień 5 miesiąca księżycowego, który zazwyczaj wypada w czerwcu, a w tym roku właśnie na początku 6 miesiąca słonecznego – o zawiłościach kalendarza pisałam KLIK>>TUTAJ<<KLIK) w tym roku przyniósł wyczekiwane „Smocze Łodzie”, o których wiele słyszałam, ale nie było mi dane ujrzeć na żywo.

Najpierw pojawiło się ogłoszenie parafialne odczytywane podczas lekcji – obcokrajowcy zainteresowani startem proszeni są o uprzejme wpisywanie się na listę i zapoznanie z harmonogramem treningów. Niestety, tegoroczni obcokrajowcy z Wendzarni nie popisali się tak jak ubiegłoroczni – i zamiast zająć jakieś poczesne miejsce, w ogóle nie sformowali drużyny… No cóż. I tak Wendzarnia nie cieszyła się sławą szczególnie dobrych zawodników, i jakikolwiek epizod startowy był wielkim sukcesem.

Na zdjęciu - zeszłoroczna drużyna Wenzao. Mnie tam nie ma - w okresie wyścigów ja od dawna siedziałam w Krakowie i przygotowywałam do obrony.
Potem na ulicy pojawiły się znane mi już pierożki ryżowe zongzi owinięte w liść bananowca, których tradycyjny smak mnie absolutnie nie urzekł, a farsz z kleistego ryżu (glutinous rice można swobodnie tłumaczyć na glutowaty, kolor i konsystencja zbliżoną) z dodatkiem ugotowanego w przyprawach żółtka i fermentowanej fasoli wręcz odstraszył od konsumpcji. Produkcja pierożków wygląda jednakowoż malowniczo i fotogenicznie, same efekty ręcznej robótki wiszą w przyciągających oko i obiektyw kiściach, na suszarkach i wieszakach wzdłuż mojej Ding-dong Lu od tygodnia i nasiąkają pierwiastkami z powietrza.

O powstaniu tradycji 5.5, zongzi i smoczych łodziach  informowano szeroko (na miarę średnio-zaawansowanych możliwości językowych) w mojej książce do chińskiego, w rozdziale – poznaj chińską kulturę i tradycję. Tu link do filmiku po angielsku wykonany przez studentki Applied Chinese, my też mieliśmy taką PPT o różnych chińskich świętach (jedna była o lunarnych, czyli religijnych, druga o solarnych – czyli świętach państwowych, wedle „normalnego” kalendarza)
Dawno, dawno temu był sobie poeta Qu Yuan, który w czasach, gdy Chiny nie były jeszcze wielkim cesarstwem a małymi, walczącymi ze sobą królestwami – pisał wiersze i nawoływał do pokojowego zjednoczenia. O ile nowoczesna poezja Qu Yuana, który stworzył nowatorski gatunek wiersza o zmiennej długości wersu – była ceniona na dworzekrólestwa Chu, to już równie nowoczesne a wywrotowe idee „pokojowego współistnienia”, „zaprzestania wojen”, „zjednoczenia wielkich Chin” zagwarantowały mu szybką niełaskę i wyrok rodzaju „banicja albo śmierć”. Zrozpaczony poeta rzucił się zatem 5.5. 278 pne do rzeki Miluo, manifestując swój sprzeciw moralny.  Na ratunek rzucili się mu rybacy, którzy wielkiego męża stanu i artystę niezwykle poważali. Niestety, Qu Yan utonął… Aby uchronić jego ciało przed zjedzeniem przez ryby, co gwarantowałoby poważne kłopoty dla duszy uwielbianego poety – rybacy rzucali w nurt rzeki swoje jedzenie – aby ryby nasyciły się ryżem i nie zainteresowały świeżymi zwłokami. Dodatkowo mieli uderzać wiosłami o wodę, aby ryby płoszyć i/lub szukać ciała – co dało początek dwóm tradycjom nierozerwalnie związanym z piątym dniem piątego miesiąca – czyli zongzi – jedzonych i wrzucanych do wody, oraz wyścigom smoczych łodzi. [Epilog historii o poecie pragnącym zjednoczenia przyszedł niedługo później, wraz z Pierwszym Cesarzem Chin, Qin Shi Huangdi – tym od Terakotowej Armii, podbicia ościennych królestw, wprowadzenia reform ujednolicających państwo, najbardziej kojarzonym z Jetem Li w filmie Hero.]
Smocze łodzie występują w kilku wymiarach,od kilkuosobowych, po monstra wymagające 50 wioślarzy, ale standardowo jest to 20 wioślarzy plus sternik i bębniarz. Łodzie zapewnia każdorazowo miasto, w którym odbywają się zawody, i muszą one spełniać wymogi dotyczące wymiarów, wagi kadłuba oraz długości i rodzaju wioseł. Podczas treningów nie używa się bajecznie kolorowych dekoracji w formie smoczego łba i ogona, tylko samego kadłuba pomalowanego w kolorowe łuski. Łodzie „dzienne” i „nocne” różnią się wizualnie – między innymi wielkością elementów zdobniczych, oraz – a jakże – oLEDowaniem (witamy w krainie wiodącego producenta tej technologii).
Młodociany twierdził, że wyścig rozgrywa się na 50m. Jak dla mnie – było to baaaardzo długie 50 m, odpowiadające standardowemu polskiemu dystansowi pół kilometra.  Zresztą Młodociany startujący w zeszłym roku mówił, że mało mu oczka nie wypadły do rzeki z wysiłku, płucka się nie wypluły – a w konsekwencji w miarę wysokiej pozycji biedni wioślarze byli upośledzeni ruchowo przez minimum dwa- trzy dni z uwagi na zakwasy w rękach, brzuchu i plecach od wiosłowania. Pełna łódka waży około dwóch ton, i aby ją rozbujać należy najpierw zasuwać wiosełkiem obłąkańczo szybko, a potem wolniej ale mocniej i głębiej, aby utrzymać prędkość, po czym znów na finiszu po wariackiemu… 
Dyrygentem wyznaczającym tempo machania pagajami jest bębniarz, który nie dość że pierze w taraban, to jeszcze wrzeszczy – i dziajooo naprzód, i w lewo tłumoku, i no chłopaki, szybciej! Efekt – czas na 500 m podawany po zakończeniu  wyścigu mieścił się w 2 minutach. Podejrzewam, że dla zawodników były to jedne z najdłuższych dwóch minut życia… 
Zawsze biorą udział  3-4 łodzie, w różnych kategoriach (są i żołnierze, i studenci, i firmy, i szkoły średnie, i nawet hobbyści np „Seattle Flying Dragons”, którzy na głowach mieli okolicznościowe amerykańsko-chińskie dekoracje), są i wyścigi osad mixt (minimum 8 kobiet w załodze) i – cieszące się dużą popularnością – wyścigi łodzi z osadami całkowicie obcokrajowymi.  Ogólnie zasady startu i kwalifikacji do dalszych etapów przypominają zasady madżonga, ewentualnie chiński makaron w 5 smakach, czyli są trudne do ogarnięcia …
Co ciekawe, Polska ma swój wkład w tradycję Wyścigu Smoczych Łodzi!
- w 2003 roku, z uwagi na szalejący w Chinach SARS, zamiast w Szanghaju – zawody rozegrano w Poznaniu na jeziorze Malta
- w Polsce sport staje się coraz bardziej popularny, w zeszłym roku w Mistrzostwach Polski starowało 28 drużyn! Relacja KLIK >>TUTAJ<< na bardzo estetycznie wykonanej stronie warszawskiego KS Spójnia Ciekawa jestem, czy pod Wawelem też można zobaczyć smoka wodnego, machającego do podwawelskiego…
- a teraz niemiła wiadomość, niestety. Polska firma Tedi Sport (reklamująca się jako renomowany dostawca smoczych łodzi i kajaków) miała  wykonać łodzie dla miasta Tajpej, za bagatelka -12 000 000 TWD czyli ponad 130 000 PLN. Dostarczyli zaś – badziewie, które nie dość że nie wyglądało jak smocza łódź, to jeszcze się rozleciało – owa felerna głowa nie spełniająca norm estetyczno-tradycyjnych,odczepiła się, gdy zawodnik na nią wlazł.
Wleźć musiał – bo na zawodach ma na tym łbie siedzieć, i wyciągać rękę  po flagę, zamocowaną na ostatnim paliku toru. Machanie flagą sygnalizuje zakończenie wyścigu – więc komentarze na wykopie że po cholerę tam lazł są wynikiem niewiedzy Polaków. Podobnie jak komentarze typu „zemsta za naszą polską autostradę” – pomimo że obydwa państwa zamieszkiwane są przez skośnookie ludziki mówiące po chińsku, to Tajwańczycy z naszymi przebojami i wybojami drogowymi nie mają nic wspólnego.Cały artykuł, niestety po chińsku znalazłam na wykopie. Można zobaczyć więcej ciekawych ujęć na ową wybrakówę…
Reasumując – czekam z zapartym tchem na środową ceremonię wieńczącą festiwal, i finałowy wyścig. Z tego co wiem nieoficjalnie, pojawi się w osadzie mój zeszłoroczny znajomy, podpora jednaj z najlepszych drużyn Kaohsiung, czyli łodzi policyjnej. Poza tym, krótkie widowisko z okazji otwarcia – właściwie chyba była to tylko próba, bo cały program prezentowano w mniejszym upale, po zmroku – czekam na widowisko towarzyszące wręczaniu medali, pucharów i podziękowaniu bogom rzecznym za grzeczną współpracę… W każdym razie – gimnastyczki i tańczący bogowie robili wrażenie…
reszta zdjęć niebawem, bo są problemy z załączaniem plików

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...