poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Sroki jako orędownicy miłości – historia o chińskich Walentynkach

Kiedyś dawno żyłam w przeświadczeniu, iż Walentynki to paskudny wytwór amerykańskiego imperializmu, zorganizowany po to, aby unieprzyjemnić mi i tak nadszarpnięty końcem zimy nastrój (na przykład złośliwie pustą jak nieszczęście skrzynką pocztową i mailową…). Potem odkryłam, że na Tajwanie Walentynki obchodzi się dwukrotnie – zgodnie z japońskim zwyczajem – najpierw 14 lutego, a potem 14 marca tzw Białe Walentynki.

 Zaś Facebook i moje wspaniałe tutorki Nico i Jocelyn przypomniały mi o tradycji chińskich Walentynek obchodzonych dokładnie 7.7, czyli siódmego dnia siódmego miesiąca księżycowego, który w tym roku przypadł właśnie dziś,13 sierpnia. (dlaczego? Ano dlatego – o urokach tajwańskiego kalendarza pisałam więcej tutaj >>KLIK<<). Na chińskim ( i nie tylko) nieboskłonie zachodzi wówczas zjawisko koniunkcji dwóch gwiazdozbiorów, co stało się kanwą jednej z najbardziej uniwersalnych legend chińskich o miłości Wolarza (牛郎 Niú láng ) i Tkaczki (織女 Zhīnǚ ). 
Dawno, dawno temu w Chinach żył sobie pewien chłopiec, zwany Wolarzem. Jego starszy brat traktował go źle, więc pewnego dnia uciekł z domu z całym swoim majątkiem – czyli starym wołem, od którego zresztą wzięło się jego imię. Z kolei Tkaczka była jedną z siedmiu córek Bogini Niebios, najmądrzejszą i najbardziej utalentowaną. Wszystkie córki zajmowały się wytwarzaniem obłoków, aby ożywić nudne niebieskie niebo, ale tylko najmłodsza Tkaczka znalazła sprytny sposób barwienia ich wyciągiem z kwiatów na wiele kolorów. W gorących letnich miesiącach boginki udawały się na Ziemię, by zażyć ochłody kapiąc się w krystalicznym górskim jeziorku, z dala od ludzkich oczu. Wół nie był zaś zwykłym rogatym przeżuwaczem – tak naprawdę był jednym z Nieśmiertelnych – mieszkańców Niebios, skazanym na podłą egzystencję w krowiej skórze w ramach kary za rozliczne grzeszki, błędy i wypaczenia.
Któregoś poranka wół przemówił ludzkim głosem, oznajmiając swojemu opiekunowi: Ponieważ jesteś dobrym człowiekiem, chcę ci pomóc. Masz szansę na doskonały ożenek, jeżeli udasz się nad brzeg jeziora… Zobaczysz tam siedem dziewcząt… Ukryj ubrania tej, która ci się spodoba najbardziej.Wolarz postąpił wedle zaleceń – i zauroczony najmłodszą siostrą, schował jej szatki, a następnie wyszedł z ukrycia. Oczywiście przyłapane w dezabilu boginki rzuciły się do ucieczki i zniknęły w okamgnieniu – poza jedną, która- nie mogąc się ubrać – zalała się łzami. Ale, ponieważ Wolarz był miłym i przystojnym młodzieńcem, szybko się pocieszyła i zaakceptowała propozycję małżeństwa. Przez siedem ziemskich lat – czyli niebiański tydzień  para wiodła całkiem udany żywot, doczekała się dzieci… Sielanka trwała do czasu, gdy Bogini Niebios zauważyła brak córki (a raczej brak swoich ulubionych tęczowych chmur). Zorientowawszy się w rozmiarze mezaliansu popełnionego przez najmłodszą i najzdolniejszą z Siedmiu Sióstr (jaśniejących na niebie jak Plejady) – porwała ją z chatki, nakazując podjęcie przerwanej pracy przy krosnach.
Zrozpaczony Wolarz patrzył w niebo i tęsknił… Z pomocą po raz kolejny przyszedł mu wół, który nakazał zabicie swej krowiej powłoki i użycie skóry. Wolarz, otuliwszy się w nią, wzniósł się w powietrze wraz z dziećmi. Gdy spostrzegła to Cesarzowa, szpilką do włosów nakreśliła na niebie szeroką krechę, rozdzielając małżonków, symbolizowanych przez gwiazdy Altair i Wega za pomocą Srebrnej Rzeki – czyli Drogi Mlecznej. I tak oto siedzą po wieki, patrząc na siebie – po jednej stronie Tkaczka, czyli Wega w gwiazdozbiorze Lutni, a po drugiej Wolarz z dwójką dzieci, rozdzieleni złością Bogini Niebios… Jednak ich smutny los wzruszył kogoś – a mianowicie sroki. Te znane w Polsce biało-czarne złodziejki, wzruszone wielką acz nieszczęśliwą miłością – raz do roku fruną wysoko, i ze swoich piór tworzą most przez Srebrną Rzekę, tak by stęsknieni Wolarz i Tkaczka mogli paść sobie w ramiona (co w tym czasie robią dzieci – legenda nie wspomina). Na niebie zaś obserwujemy zbliżanie się do siebie dwóch gwiazd, zwykle rozdzielonych Mleczną Drogą. Zaś po święcie Siedmiu Sióstr/Dniu Srok/ czyli niebiańskim spotkaniu zaczyna padać – to samotna Tkaczka rzewnie płacze nad krosnami…
 Legenda ma różne wersje – i czasem tym, który rozdziela małżonków jest Niebiański Cesarz, w innej wersji Wolarz zamiast owinąć się wołową skórą – robi z niej buty…
Opowieść o Wolarzu i Tkaczce jest znana w całej Azji. W Japonii 7.7 obchodzi się festiwal Tanabata, w Korei zaś -Chilseok, inspirowane chińską tradycją.
Jak obchodzi się chińskie walentynki?
Stara tradycja każe w tym dniu gonić sroki – aby nie siedziały bezczynnie, lecz wzbiły się pod niebo i utworzyły most dla Wolarza i Tkaczki.
Współcześnie zaś – jest to chyba jedyne radosne święto w chińsko-tajwańskim kalendarzu, które nie zostało skojarzone z arsenałem specjalnych potraw, ściśle związanych z tą datą i spożywanych pod rygorem sprowadzenia na siebie i rodzinę złego losu tudzież innego skarania boskiego. Ale, oczywiście, jeżeli posiada się połówkę – wypada zjeść okolicznościowy obiadek w restauracji… Natomiast, jeżeli się połówki nie posiada – można się jej „oświadczyć” alias zaproponować swą kandydaturę na chłopaka.
A ponadto – można spoglądać w niebo i podziwiać spotkanie legendarnej pary, w polskich warunkach pośród deszczu sierpniowych meteorytów – i poszukać parasola, bo następnego dnia z wysokim prawdopodobieństwem spadnie deszcz łez Tkaczki, obserwującej z daleka swojego męża i dzieci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...