piątek, 13 grudnia 2013

Syreny i inne historie wyrzeźbione w drewnie - Odc. 5 Opowieści o Palau

Syrena - to jak wiadomo, piękna kobieta, obdarzona ogonem zamiast nóg, obiekt westchnień marynarzy i księcia Eryka . Uważa się, że pierwowzorem odzianych w górę od bikini i łuski slicznotek były ssaki z rzędu syren - czyli manaty, diugonie i wymarłe już krowy morskie.
Transformacja niezdarnych, krępych i wielkich fokowatych stworów w morskie kusicielki potwierdza fatalny wpływ długich samotnych godzin, monotonnego żywienia i częstej masturbacji na ostrość wzroku.
Oczywiście, w wodach Mikronezji żyją diugonie (manaty kolonizują nieco inne rejony), a lokalna ludność może nie otacza och boską czcią, ale na pewno uwzględnia w legendach i opowieściach. Nie wiem, na ile są to ich własne, pradawne wierzenia, a na ile wynikłe z inspiracji kulturą zachodu. W lokalnym, prywatnym muzeum Etpison można podziwiać olbrzymi szkielet "syreny" , a także rzeźby inspirowane tematyką syrenią.
Szkielet prawdopodobnie (brak mi wiedzy, by to stwerdzić z całkowitą pewnością) jest powiekszoną wersją diugonia, aczkolwiek zastanawiają mnie te dziwne cosie sterczące z przodu. Wisi toto nad stoiskiem z pamiatkami i skrzypi ostrzegawczo, więc pomogło mi utrzymac porfel w ryzach... Niektóre z wystawionych drobiazgów były naprawdę kuszące, ich ceny już nieco mniej, więc dzięki tonom kości lewitującymi nad mą potylicą uniknęłam dłuższych rozterek moralnych owocujących dziurą budżetową.

UWAGA! POPRAWKA
* Po konsultacji ze zdjęciami szkieletów, atlasem zwierząt morskich oraz resztą internetu ustaliłam, że jest to płetwal karłowaty a nie żaden diugoń. Na swoje usprawiedliwienie mam brak wykształcenia kierunkowego oraz brak tabliczek informacyjnych na piętrze muzeum. Poza taką:
Płetwal zaś może i jest z nazwy karłowaty, ale i tak robi wrażenie...

Z kolei lady i kasy pilnuje (oprócz bardzo ciekawskiej i przyjaznej papugi kakadu imieniem Elvis) póltorametrowa figura syreniego kształtu i prowiniencji. Na jej podstawie najłatwiej stwierdzić "dobre chęci" marynarzy. Albo bezmiar ich tęsknoty, desperacji i znudzenia własnym towarzystwem...

Natomiast ostatnia rzeźba przedstawia diugonia naturalnej wielkości, wyrzeźbionego w jednym klocu. Tułw pokrywa zaś obrazkowa wersja legendy, zwana po angielsku "storyboard".
Co ciekawe, pomimo wielkich niewątpliwych zdolności Palauan w dziedzinie robótek ręcznych wszelakich - modę na "storyboardy" rozpoczęli Japończycy podczas trzydziestoletniego okresu panowania w Mikronezji (1914-44), którzy pokazali jak połączyć talent narracyjny z artystycznym.  Z kolei zarówno hiszpańscy, jak i niemieccy misjonarze nie zdołali w pełni wyplenić mikronezyjskiego zamiłowania do skąpego przyodziewku - w związku z czym częstym elementem zdobniczym są krągłe biusty pań :D. Oraz inne detale, wykonane nader precyzyjnie - co nieco zaskakuje, gdyż gros produkcji jest przeznaczony na pamiątki dla rzeszy turystów. 
Obecnie taki "komiks" albo raczej fantazyjna płaskorzeźba z obowiązkową kartką wyjaśniającą w kilku językach genezę i znaczenie posiadanego drzeworytu jest najpopularniejszym suwenirem (z braku innych rozsądnych alternatyw). Myślałam nad zafundowaniem sobie przynajmniej jednej - ale zdrowy rozsądek (i wąż w kieszeni) zwyciężył z estetycznym zachwytem...
Legendy będą w następnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...