piątek, 1 sierpnia 2014

Z tajwańskich wiadomości - wybuch gazu w Kaohsiung

Niejednokrotnie zdarzyło mi się mijać na ulicach Kaohsiung radosnych dziaduniów, wiozących na swoich skuterku tak ze trzy butle z gazem. Zakręty wybierane rasowo i ostro, standardowe wpychanie się przed innych kierowców, jazda chodnikiem - a wszystko zwieńczone maleńkim detalem, czyli petem trzymanym w zębach.

Kiedy wzdrygałam się na taki widok pełnego poszanowania zasad BHP - Młodociany nie widział w tym nic zdrożnego i dziwił się strasznie jakimś cudzoziemskim fochom, że "koło tego pana nie jedziemy i basta!". W sumie większość Kaohsiung nie korzysta już z gazociągu - kuchenki nowszych domach są elektryczne, w starszych przerobione "na butle". Jednakowoż rury z gazem pod drogami zostały, choćby na potrzeby przemysłu i energetyki - w Kaoshiung mieści się na przykład spora elektrownia gazowa.

No i wczoraj się stało. Co dokładnie nie wiadomo, czy rury rozszczelniły się ze starości, czy też przebiegająca właśnie w pobliży konstrukcja linii tramwajowej naruszyła coś - był już taki przypadek, w każdym razie wieczorną porą, tuż przed północą, w dzielnicy Cianjhen (właśnie tej od Nanpu Power Plant) ni z tego, ni z owego rozległy się eksplozje i pojawiły oślepiające płomienie - towarzyszące potężnym eksplozjom.

Siła wybuchów była na tyle wielka, że samochody podskakiwały, chodnik falował - a asfalt rwał się w strzępy. Tak to wyglądało rano








Na miejscu wciąż pracuje policja i żołnierze, mieszkańców najbardziej zagrozonego sektora ewakuowano. Bilans strat na dzień dzisiejszy to 24 ofiary śmiertelne, 270 rannych głównie z poparzeniami, nie ustalona jeszcze ilość zniszczonych budynków i samochodów.

3 komentarze:

  1. Przykre to, ale...jak patrze na Tajwanczykow, ich zachowanie, sposoby budowania, jazde, myslenie...to jakos mnie nie dziwi, ze sie tak skonczylo

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni tam mają straszny burdel budowlano-organizacyjny, a wszystkie UDT, inspekcje i służby mają mało do gadania. A potem katastrofy lotnicze, zawalone budynki, wybuchające gazociągi. Polskie przepisy są chyba bardziej restrykcyjne/bardziej przestrzegane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy burdel... Z jednej strony - mają taką papierologię i ilość norm że głowa mała. Z drugiej...
      -> zawalone budynki - budują z tak zbrojonego żelbetu że sygnał routera u mnie w domu zanikał na półpiętrze. Ale to teren sesjmicznie aktywny, więc budynki się walą od czasu do czasu.
      -> katastrofy lotnicze - ostatnia: pilot pomylił się i odciął nie tensilnik z pożarem, a ten działający (potem zresztą obowiązkowo piloci zdawali egzamin na rozróżnianie stron prawa i lewa po angielsku), poprzednia - linia lotnicza zmusiła pilota do startu zaraz po ogłoszeniu weather clearance po tajfunie, a że leciał szybciej niż porusza się tajfun to wpadł w silny wiatr i deszcz tuż przed lotniskiem i uderzył w budynki, jeszcze wcześniej (CAL lot 611 w 2002)- to akurat nie wina pilota a serwisu, który 22 lata wcześniej załatał ogon bez zostawienia marginesu na zmęczenie materiału.To akurat dobrze opracowany temat, ciekawie i przystepnie wyjaśniony no w Katastrofie w przestworzach.
      -> gazociąg - tu jest bardziej skomplikowanie, ale najprawdopodobniej gazociąg rozszczelnił się samoczynnie w wyniku ruchów tektonicznych i zmęczenia materiału. Generalnie firma od tramwajów jest kryta bo byli pierwszymi podejrzanymi.

      Inna sprawa z dziedziny BHP... Koło mojego domu budowano nowy domek, taki na 7 kondygnacji. Ekipa codziennie wjeżdżała na ostatnie wybudowane piętro - stojąc (bez przypięcia, uprzęży czy czegokolwiek) na wiązce prętów zbrojeniowych, wyciąganych jakimś dziwnym podnośnikiem. Ot, tak sobie stali i się trzymali, i nawet papieroski palili.

      W Polsce chyba jednak widmo kar i artykułu w "Fakcie" trochę wpłyneło na nonszalancję klasy robotniczej, aczkolwiek nasi robotnicy maja i tak zadziwiająco beztroski stosunek do np odzieży ochronnej i innych podobnych bzdetów - w porównaniu z np Skandynawami.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...