środa, 25 lutego 2015

Noworoczne stylizacje tajwańskie

Chiński Nowy Rok, albo Nowy Rok Księżycowy - to dla każdego Chińczyka wielka sprawa. Trzeba wysprzątać dom w każdym zakamarku, żeby Kuchenny Bóg nie doniósł gdzie trzeba, że pod łóżkiem pani Zhang koty sypialniane aż mruczą, pan Cheng za szafą trzyma gazety z golizną, a panna Chen w łazience hoduje kultury żywych bakterii i penicylinę oraz impregnuje ściany kuchenne centymetrową warstwą oleju ze smażonych przez rok potraw.
Swoją drogą, sprzątanie doroczne jest konieczne, bo pragmatyczni Tajwańczycy kochają zbieractwo (tak zwane "się-jeszcze-przyda"), a tradycja sobotnich porządków czy w ogóle jakichkolwiek porządków istnieje w formie szczątkowej. I gdyby nie noworoczne tradycje - to by pewnie tej szuflandii nie ruszyli wcale. I wieżowce by znikły pod wszelakim dobrem oczekującym na recykling...

Ponadto każdy tajwański bank przeżywa oblężenie, bo gremialnie wymienia się wówczas kasę - na nową, ładną, szeleszczącą, prosto z drukarki. O ile na co dzień można płacić czymś co wygniecione jest jak psu z gardła wygrzebany ochłap, to w noworocznych kopertach i portfelach może się znaleźć tylko pachnąca nowością, wyprasowana gotówka.
Kopert noworoczne - czerwone jak serce młodego komunisty i złocone jak barokowy ołtarz - to najmilszy element noworocznych celebracji. Koperty tradycyjnie wręcza się: dzieciom, rentierom i osobom niepracującym a także pracownikom (ekwiwalent "trzynastki" lub premii, określany w umowie o pracę), a w środku musi się znaleźć koniecznie parzysta ilość banknotów, oczywiście prosto z bankowego skarbca, nie skalanych jeszcze dotykiem upoconych łap.

Ogólnie - wszytsko musi być nowe, czerwone, i błyszczące. Właściwie tylko w okresie noworocznym w supermarketach można znaleźć czerwone,"satynowe" kubraczki dla dzieci, w tradycyjnym stylu, ze stójką. 

Albowiem na Nowy Rok trzeba się ubrać, i to z większą klasą niż na tajwańskie wesele, często właśnie w taki tradycyjny (lub pseudotradycyjny) strój. I oczywiście latorośle nie mają nic do gadania, kubrak muszą zadziać i wyglądać na zachwycone.

Nie mam pojęcia co miał na sobie w tym czasie Pring-pring, bowiem wrócił z panną Luo do jej rodzinnego domu - ale zapewne zadawał szyku, bo panna Luo przez miesiąc deliberowała nad odpowiednim wdziankiem dla Księciunia. Za to moi znajomi, którzy kupili sobie małego puchatego szczekacza japońskiej rasy chiba-inu (albo psa "w typie rasy" bo wygląda nieco inaczej niż chiba które znam) z braku dzieci wcisnęli pupila w odpowiednio dla jego potrzeb i wymagań skrojone ubranko. Tak, psy na Tajwanie mają garderobę znacznie bogatszą niż ja.
I rzecz jasna - "profesjonalną" sesję zdjęciową Ajfonem, z każdej strony. Ten papier obok, to noworoczne zyczenia szczęścia-zdrowia-pomyślności, które teraz wiszą wszędzie i wesoło szeleszczą na wietrze...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...